11.1.09

Znów niedziela | Sunday again

Wygląda na to, że powinnam przemianować tego bloga na „Blog niedzielny” – w ciągu tygodnia zupełnie nie mam czasu, żeby pomyśleć o blogowaniu. Obiecałam wam zdjęcia włóczki i pralinek, ale w poniedziałek rano przejeżdżająca śmieciarka wyrwała nam kabel telefoniczny, pozbawiając nas zarówno telefonu, jak i Internetu, aż do środy. Na dodatek praca i uniwersytet pochłaniają wszystkie moje siły, a to, co pozostaje, staram się spożytkować na samo sztrikowanie.

It looks like I should rename this blog “Sunday blog” – honestly I have no time to think about blogging during the week. I promised you some shots of yarn and pralines but on Monday morning a passing dust cart drew our telephone wire out from its proper place and we had no phone or Internet until Saturday. Additionally, my two jobs and the uni keep sapping all of my energy, and I try to use what is left for actual knitting.

W każdym razie dziś zamiast włóczki z Brukseli będzie włóczka, którą kupiłam sobie w listopadzie w nowej pasmanterii w Katowicach. Jest to 100% wełny (nie ma innej możliwości) o nazwie Kashmir. Kaszmiru nigdy na oczy nie widziała, ale jeśli pominąć tą mylącą nazwę, to jest bardzo przyjemna. Kolor kremowy (był też fioletowy i zielony, poważnie się zastanawiam nad kupieniem zielonego na kolejną kamizelkę), miękka w dotyku i na razie nie gryzie. Jest też stosunkowo cienka, co stanowi miłą odmianę po moich ostatnich robótkach. Zalecane druty rozmiar 4, ja robię na trójkach i nadal wychodzi dość elastyczne, więc pewnie mogłabym spokojnie się przesiąść na dwójki, gdyby nie to, że a. nie mam, b. nie oszalałam jeszcze zupełnie.

Anyway, instead of the Brussels yarn today there will be the yarn I bought in November at the new yarn shop in the city. It’s a 100% wool (no other possibilities of course) called Kashmir. It probably never saw anything of cashmere in its entire life but apart from the misleading name it’s very nice. The colour is a natural cream (there was also violet and green, I’ve been seriously thinking about buying the green for another vest), it’s soft in touch and doesn’t seem to itch. It’s also rather fine, which is a nice change from my recent bulky knits. The band recommends needles number 4, I’m knitting with number 3 and it’s still fairly elastic so I could even probably switch to number 2 if a. I had any, b. I were crazy enough.

W swoim czasie z wełny powstanie sweter zainspirowany między innymi sweterkiem widzianym w czasie jednej z modlitw w Brukseli. Mam nadzieję, że nikt nie wziął na poważnie mojego zarzekania się, że mam dosyć koronek – za bardzo je lubię, żeby z nich zrezygnować. No i jest znacznie lepiej, bo już nie robię na drutach grubości igły do szycia.

The yarn will in due time become a pullover inspired by a few things, among which was a sweater worn by a girl during one of the prayers in Brussels. I hope nobody took my claim of having had enough of lace seriously – the fact is, I enjoy knitting lace too much to give it up. And it’s much better now the needles are not the size of a sewing needle.


A propos, dziękuję za pytanie: tak, naszej gospodyni podobała się serwetka. Bardzo mnie ucieszył widok serwetek na fotelu i stolikach (jej siostra zrobiła je na szydełku) – przy pakowaniu prezentu cały czas myślałam: „a co, jeśli trafimy do kogoś, kto ma nowocześnie urządzone mieszkanie i serwetka nie będzie tam pasowała?”. Na szczęście było wprost przeciwnie!

By the way, thank you for asking: yes, our host liked the doily. I was very happy to see she already had some (crocheted by her sister) – while packing the present I kept thinking, “and what if we are hosted by someone who lives in a very modern apartment and the doily just doesn’t fit there?” Fortunately, it was exactly the contrary!

Co do pralinek, oto śliczne pudełko, w którym sobie mieszkały:

As for the pralines, here you’ve got the lovely box in which they used to live:



Od środka wygląda ono tak:

And here you’ve got how it looks from the inside:

Te nędzne mazy to jedyne, co pozostało. A pralinki dobre były – możecie spytać moją siostrę, która zostawiła komentarz pod ostatnim postem, im też parę przywiozłam.

Those miserable smears are all that is left. And the pralines were delicious – you can ask my sister who’s left a comment under the last post, I brought a few for them as well.

3 komentarze:

edi-bk pisze...

Fajnie , że trafiłaś na osobę która doceniła ilość czasu i serce włożone w prezent. Bardzo jestem ciekawa tego sweterka bo pokazy kawałek wzoru mnie zaciekawił. Pozdrawiam cieplutko.

Kath pisze...

Mnie też bardzo podoba się wzorek na zaczętej robótce, kojarzy mi się z pewnym ażurkiem za który zabrały się osinki.
Co do książki, to na moje oko wygląda na książkę drukowaną specjalnie jako dodatek do tej maszyny. Dużo zdjęć na całą stronę, opisy tyci tyci. Pewnie tylko podane składniki i na końcu - wrzucić i ustawić program. Książka zresztą ma na okładce dopisem Moulinex, więc wiadomo czego się spodziewać. Zawsze mogę wrzucić zdjęcie przykładowej strony. Jeśli chcesz wrabiać i wypiekać bez maszyny na stronie Liski jest mnóstwo świetnych przepisów ...

Kath pisze...

Hehehe teraz dopiero widzę, że Ty od dawna już dziergasz niedźwiedzie łapki za którymi od tygodnia szalejemy :)

generated by sloganizer.net