Robienie dziurek na guziki przerażało mnie, odkąd usztrikowałam swój pierwszy sweter. Nieważne, jak starannie zamykałam oczka, a potem narzucałam z powrotem, dziurki zawsze wyglądały jak jedno wielkie nieszczęście. Niezależnie od moich wielkich starań zawsze z przylegających oczek robiły się wielkie dziury, a dodatkowa pojawiała się tam, gdzie narzucałam oczka na powrót. Zawsze.
Ever since I’ve knit my first sweater, making a buttonhole has filled me with dread. No matter how carefully I’d cast off and cast on, the buttonhole was always a shame to look at. No matter how hard I tried, one of the stitches to the left or to the right always became a large hole, and another hole appeared next to the cast-on stitches. Always.
Tym razem zawzięłam się, że tak nie będzie, choćby nie wiem co. Przeszukałam książki o sztrikowaniu – słowem się nie zająknęły, że przy robieniu dziurek w ogóle mogą wystąpić jakieś problemy. Poszukiwania na stronach robótkowych zakończyły się połowicznym sukcesem - dzięki temu postowi dowiedziałam się, jak wyeliminować problem z narzucaniem, ale pozostawały dziury po bokach. Rozwiązanie przyszło z najmniej spodziewanej strony. Przeczytałam i zakrzyknęłam (w głębi ducha): eureka!
This time I was determined to prevent it at all costs. I searched through my knitting books – they didn’t acknowledge any possible buttonhole problems. I searched through a few knitting sites with more success – this post helped me to eliminate the cast on problem, but the adjoining stitches problem remained. Finally, the solution came from the least expected source. I read the instructions and exclaimed (inwardly): eureka!
Jak dotąd wyprodukowałam cztery śliczne, porządne dziurki na guziki i na pewno na tym się nie skończy!
So far I’ve made four neat and lovely buttonholes and I will not stop at that!