Wkroczyłam w końcową fazę robienia swetra: dotarłam wczoraj do podkrojów pach przy oglądaniu Masz wiadomość (czy ten film nie jest cudowny?), a dziś pewnie zrobię podkrój szyi. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to może nawet skończę ten sweter zanim zacznę go potrzebować – byłaby to miła odmiana, bo zazwyczaj robię rzeczy dopiero wtedy, kiedy już ich potrzebuję.
I’ve entered the final phase of the sweater-knitting: I reached the armholes yesterday while watching You’ve Got Mail (don’t you just love that film?) and will probably be moving on to neckline today. If all goes well, I might even finish the sweater before I actually start needing it – quite unusual for me, as I tend to make things I need while I need them.
I’ve entered the final phase of the sweater-knitting: I reached the armholes yesterday while watching You’ve Got Mail (don’t you just love that film?) and will probably be moving on to neckline today. If all goes well, I might even finish the sweater before I actually start needing it – quite unusual for me, as I tend to make things I need while I need them.
Jakiś czas temu wypełniałam ankietę o sztrikowaniu i jego właściwościach terapeutycznych, i w jednym z punktów miałam wypisać, czego nauczyło mnie robienie na drutach. Nie pamiętam już, co odpowiedziałam, ale to pytanie wraca do mnie co jakiś czas. Przy zielonym sweterku odkryłam, że sztrikowanie nauczyło mnie zwracania uwagi na szczegóły. Nie znaczy to, że stałam się perfekcjonistką (chociaż mam taką lekką nerwicę związaną ze sposobem odkładania naczyń an suszarkę, i dostaję szału, jak książki albo gazety nie leżą równo...), ale po prostu doświadczyłam tego, że szczegóły mają bardzo duży udział w efekcie końcowym. Stąd poszukiwanie sposobu na ładne i porządne dziurki na guziki, albo dążenie do osiągnięcia eleganckiego szwu. W zielonym sweterku udało mi się wreszcie osiągnąć idealny brzeg – była to kwestia zarówno praktyki, jak i techniki, i teraz jest po prostu idealny i uwielbiam na niego patrzeć.
Some time ago I took part in a survey about knitting that concentrated on the therapeutic aspect and one of the questions was to describe what knitting has taught you. I can’t remember my answer but the question keeps coming back to me every now and again. What I’ve discovered while working on the green cardigan is that knitting has taught me attention to detail. This is not to say I’ve become a perfectionist (all right, I do have those slight neuroses about how I put the dishes to dry, and I tend to freak out if books or magazines are not aligned...), but I’ve simply experienced how important the details are for the final effect. The yearning for neater buttonholes is part of that, as is the quest for a neat seam. And with the green cardigan, I’ve finally achieved the perfect knitting edge – it was a matter of both practice and technique, and now it’s just perfect and I love to look at it.
Poza sztrikowaniem zaczęłam też idealną sukienkę koszulową (zainspirowaną tą sukienką) z pięknej kremowej bawełny, a wczoraj po południu zrobiłam z różowego filcu broszkę w kształcie dalii. Niemal idealna, ciekawie się ją robi i jest akurat na czasie, bo w ogrodzie dalie właśnie zaczęły kwitnąć. Instrukcja jest tu – zróbcie sobie też!
Apart from knitting, I’ve also begun working on a perfect shirt-dress (inspired by this one) from a lovely cream cotton, and just yesterday afternoon I made a dahlia brooch out of pink felt. Near-perfect, I would say, entertaining to make and just in time, as the dahlias in the garden have begun to bloom. The tutorial is here – go and make one for yourself!
Apart from knitting, I’ve also begun working on a perfect shirt-dress (inspired by this one) from a lovely cream cotton, and just yesterday afternoon I made a dahlia brooch out of pink felt. Near-perfect, I would say, entertaining to make and just in time, as the dahlias in the garden have begun to bloom. The tutorial is here – go and make one for yourself!