(Najpierw proszę sobie puścić to, a potem wrócić i czytać dalej.)
(First go and play this and then come back and read on.)
Jest takie ciekawe zjawisko zimowe, które polega na tym, że przestrzeń fotografowalna stopniowo się zmniejsza i w końcu zostaje już tylko parapet.
It’s a curious winter phenomenon that the photographable space gets smaller and smaller and in the end you’re left with the window ledge.
Dziś znowu sypie śnieg, tym razem dla wszystkich! Na dworze minus pięć, więc marzną nosy, uszy i paluszki jak Kłapouchemu. Co robimy, kiedy nam marzną paluszki? Kupujemy wełnę na rękawiczki. Kupujemy stalowoszarą wełnę merynosową, żeby była pełna jasność. Na te rękawiczki.
It’s snowing again today, this time for everyone! Minus five outside, freezing all noses, ears and fingers (just like in Eeeyore’s song). What do we do when our fingers are freezing? We buy wool to knit a pair of gloves. We buy steel grey merino wool. To knit these gloves.
A w międzyczasie herbata adwentowa od s. Agnieszki – czarna herbata z cynamonem, płatkami róży i skórką z pomarańczy. Idealna.
In the meantime a mug of Advent tea from sister Agnieszka – black tea with cinnamon, rose petals and orange zest. Perfect.
1 komentarz:
Na parapecie zawsze siedział nasz piesek.... ale tej herbaty, to się jutro napiję,jak przyjadę.J.
Prześlij komentarz