Najpierw ciocia przyniosła bolerko, które sobie kupiła, ale zanim zdążyła je ponosić przestało na nią pasować. Metka głosi, że robione ręcznie i jestem gotowa uwierzyć, bo maszyny chyba nie robią takich skomplikowanych szydełkowych motywów. I ma koraliki!
First, an aunt brought us a bolero she’d bought for herself but never got the chance to wear. The label says “handmade’ and I’m ready to believe it – such an intricate thing can’t be machine-made, can it? And it’s beaded!
A dzisiaj pocztą przyszedł album, który wylosowałam w urodzinowej rozdawajce u Brahdelt. Strasznie mi się podoba i już zaczęłam myśleć, jakie zdjęcia tam powkładam. Dzięki, Joasiu!
And today the postman brought me the photo album I got at Brahdelt’s birthday giveaway. I love it, I’ve already started thinking which photos I’ll put inside.
Przypominam, że i Wy możecie coś dostać - jest czas dzisiaj do północy, żeby zostawić komentarz pod poprzednim postem. Dla niezdecydowanych zachęta w postaci zdjęcia, bo galaretka już czeka.
You too can get something – you can still leave a comment under the last post, until midnight today. Here’s a photo of the jelly to encourage those who are still hesitating.
1 komentarz:
Super! Lubię, jak przedmioty znajdują swoje zastosowanie! *^v^*
Prześlij komentarz