29.7.10

Wróciłam | I'm back

sharing group 6



Ręka do góry, kto był ostatnio w takim miejscu, z którego wcale nie chciał wracać? To wiecie, jak się czuję.

Hands up if you’ve recently been to a place that you didn’t really feel like leaving. So you know how I feel.


under tent T - Bible introduction 3



Ale staram się skupiać na tych wszystkich pięknych rzeczach, które mnie spotkały przez ostatnie dwa tygodnie. Jest tyle spraw, za które jestem wdzięczna: wprowadzenia biblijne z bratem Emilem; spotkania w grupach pełne dobrych i mądrych słów; godziny przesiedziane w kościele, z trzema czy czterema tysiącami innych ludzi, ale także w ciszy i samotności; niespodziewane koncerty organowe; śpiew; witanie nowoprzybyłych; głaskanie golden retrievera w niemiłosiernym upale; i ratowanie samiczki zięby, która przez pomyłkę wpadła do Casy.

But I’m trying to concentrate on all those beautiful things that happened to me over those two weeks. There’s so much I’m thankful for: the Bible introduction with brother Emil; meetings in my sharing group, filled with good words and wise words; the hours I spent in the church, together with three or four thousand people or on my own, in silence; the unexpected organ concerts; the singing; welcoming those who have just come; stroking a golden retriever in the incredible heat; and rescuing a female chaffinch that accidentally flew into the Casa.


in the church



A najbardziej jestem wdzięczna za ciszę, którą chłonęłam jak gąbka, żeby jak najdłużej utrzymać ją w sobie.

And what I’m most thankful for is the silence that I drank like a sponge, so that I can keep it in me as long as possible.

(więcej zdjęć tutaj)
(more photos here)

9.7.10

Wakacje | Holidays

cherries


Tym oto zdjęciem dojrzewających wiśni żegnam się z Wami na dwa tygodnie. Jutro wyjeżdżam do Taizé (i nie, nie jestem jeszcze spakowana) i wracam 26 lipca.

With this shot of ripening cherries I’m saying goodbye for two weeks. I’m leaving for Taizé tomorrow (and no, I haven’t packed my things yet) and I’ll be back on the 26th of July.

7.7.10

Coś miłego na środę oraz trup | Something nice for Wednesday, and a corpse

Najpierw coś miłego, czy najpierw trup? Chyba najpierw trup. Robiłam wczoraj porządki z włóczkami (tzn. pozbyłam się wszystkich akrylowych włóczek, które pokutowały gdzieś w workach, bo „może się kiedyś przydadzą”) i w trakcie wykopalisk odkryłam fioletowy sweterek, który zaczęłam robić rok temu i w stanie na wpół skończonym schowałam do szafy. Jak teraz na niego patrzę, to chyba zrobiłabym go jeszcze raz od nowa, ale zamierzam zwalczyć ten pomysł, bo jedyne, co zostało do zrobienia, to napiąć wszystko, a potem wszyć rękawy i przyszyć guziki.

Which first: something nice or the corpse? Yes, the corpse, I thought so. Well, I ordered my yarn stash yesterday (which means; I got rid of all the acrylic horror, lying there because “I might use it one day”) and in the excavation process I came across the violet sweater that I’d started a year ago and put away half-finished. As I look at it now, I think I might rip and reknit it but I will fight this silly idea, because all that’s left to do is block it, seam in the sleeves and sew on the buttons.


Prune rediscovered


Tyle o wskrzeszaniu trupów. Natomiast miłą rzeczą na środę jest ten blog – idźcie obejrzeć. Piękny.

So much for resurrecting corpses. The nice thing for Wednesday is this blog – go and check it out. Lovely.

2.7.10

Znów od początku | From the beginning, again

too many stitches - again!


Zauważyłam, że przy każdej kolejnej rzeczy, którą robię na drutach, uczę się czegoś nowego. Przy szarym sweterku nauczyłam się, że lepiej zdjąć robótkę z drutów i przymierzyć, póki jeszcze jest pora (nawet jeśli to oznacza łapanie z powrotem na druty setek oczek) niż zrobić całość, a potem się martwić, że wyszło za małe albo za duże.

I’ve noticed I tend to pick up new skills with every new item I knit. The grey cardigan has taught me that it might be better to take the knitting off the needles and try it on while there still is time (even if that means having to pick hundreds of stitches up again) rather than knit on until the end and then start to worry that the thing is too small or too big.


mushrooms


Nie minęło wiele czasu, a już stosuję to nowe doświadczenie w praktyce. Jak widać, można zrobić próbkę, wszystko obmierzyć i wyliczyć, a i tak wychodzi o jakieś trzydzieści oczek za dużo. Spruć i od nowa. A na pocieszenie pierwsze kurki i maślaki – gorączka grzybowa rozpoczęta!

Not a long time after that you can find me already putting this new experience into practice. As you can see, it’s possible to knit a gauge swatch, measure and count everything, and still manage to cast on some thirty stitches too many. Frog and reknit. The good (though unrelated) news is that mushroom fever started yesterday with the first chanterelles and boletes!
generated by sloganizer.net