29.5.10

Coś miłego na sobotę | Something nice for Saturday

Poszłam wczoraj na zakupy w poszukiwaniu eleganckich, wygodnych białych butów na płaskim obcasie. Te nie są może bardzo eleganckie, ale po prostu nie mogłam nie kupić takiego klasyka.

I went shopping yesterday, looking for elegant, comfortable, flat white shoes. These are not perhaps very elegant but I couldn’t resist buying such a classic thing.


white trainers and mint


Plany na dziś: poprawić eseje studentów, napisać list, wysadzić bazylię do ogródka i pomalować paznokcie na różowo. I zrobić ciasto na jutro – eksperyment, czekoladowe z mięta i bitą śmietaną. Życzę wszystkim wspaniałego weekendu!

Plans for today: correct the students’ essays, write a letter, plant basil out into the garden, and paint my nails pink. And make a cake for tomorrow – an experiment with chocolate and mint cream. Have a great weekend!

26.5.10

Powrót | Come back


Ha! Wczoraj udało mi się dobrnąć do końca ściągacza i wreszcie mogłam się przesiąść na grubsze druty. Pogoda sami wiecie jaka, więc mimo końcówki maja rozpinany wełniany sweter jest mi nadal bardzo potrzebny, podobnie jak co najmniej dwie wąskie przejściowe spódnice – koniecznie muszę sobie coś uszyć.

Ha! I finished the monstrous ribbing yesterday and could finally switch to larger needles. The weather is still nothing special and, although it should be otherwise, I could still use a woollen cardigan and a couple of narrow skirts – got to make myself some soon.


The monstrous ribbing part 2


Wszystkim Mamom życzę słońca, i dosłownie, i w przenośni. Mojej Mamie sprezentowałam dzisiaj film Julie & Julia (kto jeszcze nie widział, niech zaraz nadrabia zaległości – nie będzie żałował), na niedzielę planuję ciasto, ale jeszcze nie wiem jakie.


Czy znacie już na Pinterest? Też polecam, chociaż bezwstydnie uzależnia i zdaje się nigdy nie kończyć.

Have you visited Pinterest yet? It’s utterly addictive but wonderful at the same time, and it doesn’t seem to end.

15.5.10

Długi deszczowy tydzień | A long rainy week

To był długi, deszczowy i trudny tydzień. Terapeutycznie sztrikuję monotonne gładkie oczka prawe i to mnie uspokaja – mam już jeden rękaw i zdecydowałam, że jednak pruję ten za szeroki ściągacz.

It’s been a long, rainy and difficult week. I’m finding the monotony of the stocking stitch therapeutically calming – one sleeve is ready and I’ve made up my mind to rip the monstrous ribbing after all.





Zamiast zdjęć dokumentujących postęp w pracy pokażę Wam coś, co odkryłam w środę, kiedy burza przetrzymała mnie przez pół godziny w księgarni w centrum miasta. Wśród przecenionych książek znalazłam album szwedzkiego artysty Carla Larssona i zachwyciłam się jego akwarelami.

Instead of progress pictures I’ll share something I discovered on Wednesday, when a storm kept me for half an hour in a bookshop in the city centre. Among the books on sale I found an album of a Swedish artist Carl Larsson, whose watercolours are utterly charming.



Na koniec mam tylko prośbę do wszystkich, którzy tu zaglądają: pomódlcie się za małego Franusia i jego rodziców.

Finally, I’ve something to ask of you: if you could pray for baby Franciszek and his parents.

6.5.10

Coś miłego na czwartek | Something nice for Thursday

W chłodny, mokry, szary dzień nie ma nic lepszego niż drożdżowe rogaliki z powidłami śliwkowymi.

On a cold, wet, grey day there’s nothing better than yeast dough croissants with plum jam.


Croissants


Zaczynam podejrzewać, że szary sweterek okaże się lekko za szeroki. Czy mam dość hartu ducha, żeby spruć to, co już zrobiłam (w tym niekończący się ściągacz) i zacząć jeszcze raz?
Okaże się w następnym odcinku.


I’m beginning to suspect the grey cardigan might be a bit too big. Am I strong enough to frog what I’ve already made (including the neverending ribbing) and start from the beginning again?
Stay with us for the next episode.

1.5.10

Błogie lenistwo | Lazy day

Bardzo lubię polski zwyczaj zaczynania miesiąca maja lenistwem. Wczoraj było gorąco i słonecznie, jeździłam na rowerze do miasta (40 minut w jedną stronę – nie tak źle, biorąc pod uwagę zjawisko czerwonych świateł i faktu, że pół drogi prowadzi pod górę), wyżywałam się cukierniczo, bawiłam się w Joannę Stirling, tnąc pnącą różę, oraz wypróbowywałam nakładki makro na obiektyw.

In Poland, May begins with at least three days off, with the May Day being a holiday, and 3 May a national and religious holiday. I love this lazy beginning. Yesterday it was hot and sunny, I rode my bike to the city (40 minutes one way – not quite so bad, considering the adverse red lights and half the way being uphill), I baked, played Valancy Stirling by cutting the rambling rose, and played around with the removable macro lens.


Pear blossom


Natomiast dzisiaj jest chłodno i mokro, pada piękny drobny deszcz, i jest to idealna pogoda na nicnierobienie. Kubek herbaty, ciastko z rabarbarem (wiem, jestem na diecie), druty z niekończącym się szarym ściągaczem albo Ania na uniwersytecie, albo Błękitny zamek właśnie. I Lato Muminków do posłuchania. Nie róbmy dzisiaj nic.

But today it’s cool and wet, and rainy, and the weather is just perfect for doing nothing. A mug of tea, a rhubarb financier (I’m on a diet, I know), the neverending ribbing on my needles, or Anne of the Island, or The Blue Castle. Let’s do nothing today.


The neverending ribbing


Co do ściągacza, to już mi został tylko centymetr, a z czterystu oczek zrobiło się już około 250, ale jest to przyjemność, która trwa i trwa. Będzie lepiej, jak przejdę na rozmiar większe druty, już niedługo. A ciastka z rabarbarem i sorbet są rewelacyjne!

As for the ribbing, actually there’s about a centimeter more to go, and instead of four hundred stitches I’ve now got some 250, but it feels like I’ll be knitting it until the end of time. The situation should improve once I change the needles one size up. And the rhubarb financiers and the sherbet are exquisite!
generated by sloganizer.net